Z Jerzym Dudkiem o Akademii Sportu Progres: może być piłkarską perełką

Jerzy Dudek wspiera działalność Akademii Sportu Progres, utworzonej jesienią ubiegłego roku przez Stowarzyszenie SIEMACHA w Nowej Hucie, w Centrum Rozwoju Com-Com Zone. 59-krotny reprezentant Polski w piłce nożnej, bramkarz wielkich europejskich klubów: Feyenoordu Rotterdam. Liverpoolu i Realu Madryt, uczestnik finałów mistrzostw świata (2002) i triumfator Ligi Mistrzów (2005) postanowił podzielić się swoim doświadczeniem.

- Kto wpadł na pomysł, żeby pod Pana patronatem działała Akademia Sportu Progres?
- To była wspólna inicjatywa - księdza Andrzeja Augustyńskiego, Macieja Malskiego i moja. Andrzej i Maciek powiedzieli mi, że istnieje możliwość otwarcia akademii piłkarskiej, ale nikt nie chce się tego podjąć. Stowarzyszenie SIEMACHA nie miało w tej dziedzinie żadnego doświadczenia, zostałem więc poproszony o podzielenie się wiedzą przy tworzeniu i realizacji tego projektu.

- Co zadecydowało o tym, że postanowił Pan wesprzeć te działania?
- Gdy przyjechałem po raz pierwszy na obiekty Com-Com Zone w Nowej Hucie byłem nimi zafascynowany, a z drugiej strony zasmucony, że u SIEMACHY nie ma projektu „Piłka nożna". Bardzo mi się to wszystko spodobało. Takiej infrastruktury do szkolenia młodzieży nie ma nawet w wielu klubach ekstraklasy. Po paru kosmetycznych zabiegach, warunki będą wręcz idealne. Podjąłem więc decyzję, że podejmę się tego zadania. Mam nadzieję, że Akademia Sportu Progres szybko dorówna działaniom SIEMACHY w innych obszarach. Liczę na owocną współpracę z grupą młodych szkoleniowców, pełnych zapału i energii. Jestem bardzo ciekawy, jak to wyjdzie. Nie ukrywam również, że wiążemy z projektem duże nadzieje. Może to być perełka w działalności Stowarzyszenia SIEMACHA, bo jak wiadomo, piłka nożna sama z siebie jest pozytywnie kojarzona.

- Jak widzi Pan swoją rolę, ma Pan być magnesem dla młodych adeptów futbolu i ich rodziców, mecenasem przedsięwzięć marketingowych i wizerunkowych, czy przede wszystkim znanym piłkarzem, który dzieli się swoimi umiejętnościami?
- Rodzice w pierwszej kolejności powinni być zadowoleni z tego, co zostało tutaj dla ich dzieci stworzone. Mogę w niedalekiej przyszłości gwarantować udoskonalenie działań Akademii dotyczących szkolenia młodzieżowego. Nie wykluczam kontaktów z naszymi zachodnimi przyjaciółmi z Holandii, Anglii, Hiszpanii, czyli stamtąd, gdzie grałem. Z trenerami Akademii chcę natomiast pracować nad detalami szkolenia.

- Na co dzień, czy poprzez okresowe konsultacje i wizytacje?
- Nie wdając się w szczegóły, naszym wspólnym celem jest znalezienie modelu szkolenia i jego konsekwentnej realizacji.

- Pana publiczna i zawodowa działalność nie ograniczy się zapewne do SIEMACHY i Akademii.
- Abstrahując od innych moich planów, związanie się z Akademią Sportu Progres jest spełnieniem - przynajmniej po części - moich marzeń. Zawsze chciałem patronować, czy współtworzyć akademię piłkarską. Stowarzyszenie SIEMACHA dało mi taką możliwość. Już na pierwszym spotkaniu przekonałem się, że wszyscy myślimy podobnie. Zależy nam na pełnym wykorzystaniu infrastruktury, jaką dysponujemy w sposób nowoczesny i profesjonalny. Dzieci muszą się czuć w Akademii jak u siebie w domu, żeby chętnie przychodziły na zajęcia i żyły nimi - piłką nożną, sportem. Tylko w taki sposób każde z nich otrzyma szansę na rozwój i lepsze życie w przyszłości.

- Już jest blisko 300 chętnych.
- Logistycznie, dajemy sobie radę nawet z taką liczbą podopiecznych.

- Nowa Huta ma bogate tradycje w wyszukiwaniu piłkarskich talentów, to dobry sygnał dla Akademii?
- Od roku jestem w Krakowie, bywam w różnych miejscach i zauważyłem, że te tradycje nie dotyczą tylko Nowej Huty. Zwróciłem też uwagę na to, w pewnym stopniu szkolenie piłkarskiej młodzieży zostało zaniedbane, bez względu na to, czy dotyczy dużych klubów: Cracovii i Wisły, czy mniejszych, na przykład Wawelu i Bronowianki. W naszej Akademii chcemy skończyć z zasadą „na dwa uda" - albo się uda albo się nie uda i jakoś to będzie. Chcemy stworzyć optymalny projekt, bez odwoływania zajęć, z przejrzystym planem treningowym. Każdy ma wiedzieć, co do niego należy.

- Jest szansa na przeniesienie wzorców z klubów, których był Pan piłkarzem - Feyenoordu Rotterdam, Liverpoolu czy Realu Madryt?
- W każdym kraju są różne oczekiwania wobec akademii piłkarskiej. Za naszą Akademią nie stoi żaden duży klub, my chcemy przede wszystkim szkolić i wychowywać młodzież, choć nie wykluczamy oczywiście, że niektórzy wybiorą karierę piłkarską. Założenie jest takie, że u nas będą trenować i grać maksymalnie do 18. roku życia. Jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi zainteresowanymi, będącymi w stanie poprawić jakość naszej pracy. Nadrzędnym celem jest stworzenie jak najlepszych warunków do gry i zabawy w piłkę nożną.

Rozmawiał: Jerzy Sasorski