Srebrna medalistka o finałowym przejeździe: to były milimetry…
Bardzo pechowo przegrała Klaudia Zwolińska rywalizację o złoty medal mistrzostw świata U23 w slalomie kajakowym, ale po zakończonych w piątkowe południe 19 lipca zmaganiach na torze KOLNA nie była zawiedziona, ponieważ drugie miejsce w tak wyrównanej i utytułowanej stawce zawodniczek ma też dużą wartość.
- Do pełni szczęścia brakło naprawdę niewiele.
- Muśnięcie na bramce numer 18. To były milimetry. I do tego w samej końcówce, tuż przed metą. Jestem bardzo zadowolona z samego czasu, bo miałam rezerwy i mogłam pojechać jeszcze szybciej.
- Awansowała Pani do finału z piątym wynikiem czy pozycja startowa miała jakieś znaczenie w walce o medale?
- Nie. Półfinał przejechałam ostrożnie, starałam się wiosłować nie za mocno, skupiłam się na tym, żeby nie popełnić błędów, I wiedziałam, że stać mnie na więcej. Okazało się, że na dużo więcej.
- To nie ostatni Pani start w tych mistrzostwach, w sobotę wystąpi Pan w kanadyjce. Z jakimi szansami?
- W C1 zaczęłam trenować i startować dopiero kilka miesięcy temu. Jeszcze nie potrafię wszystkiego zebrać w całość, ale idzie mi coraz lepiej. Jutro chcę zjechać po linii, znam już tę trasę. Na C1 postanowiłam pływać, aby zrobić postępy w kajaku. I to mi pomaga.
- Udane występy w tegorocznych mistrzostwach świata U23 pozwalają Pani z optymizmem patrzeć w sportową przyszłość. Już za rok Igrzyska Olimpijskie w Tokio.
- Na razie, nie wybiegam aż tak daleko. Liczę na to, że będę zdrowa, bo ze zdrowiem miałam już dużo przygód. W tym roku skupiam się na mistrzostwach świata seniorów, które będą zarazem kwalifikacjami olimpijskimi.
Rozmawiał: Jerzy Sasorski/ZIS
Fot. Mateusz Chwajoł/ZIS