Pierwszy dzień CEV EuroVolley 2021 w Krakowie za nami: Polacy rozpoczęli turniej od zwycięstwa

2 września odbyły się pierwsze mecze grupy A Mistrzostw Europy w piłce siatkowej mężczyzn CEV EuroVolley 2021, która swoje mecze rozgrywa w TAURON Arenie Kraków. Polscy siatkarze po ponad dwóch godzinach gry pokonali reprezentantów Portugalii 3:1. Swoje mecze wygrały także reprezentacje Ukrainy i Serbii.

Polska – Portugalia  3:1 (25:16, 22:25, 25:16, 25:19)

Pierwszy punkt w krakowskiej Tauron Arenie zdobył kontratakiem Bartosz Kurek. Kolejne akcje były popisem swobodnie grających Polaków. Rywale dokładali do tego błędy w ataku i na zagrywce, więc przewaga gospodarzy rosła z każdą minutą. Polscy kibice stęsknieni za siatkówką na mistrzowskim poziomie żywiołowo reagowali na wydarzenia na boisku. Największą euforię wzbudziła jednak informacja (którą spiker Marek Magiera podał przy wyniku 24:16) że Polska reprezentacja U19 pokonała w finale Bułgarów i zdobyła tytuł MISTRZÓW ŚWIATA. Siatkarze trenera Michała Bąkiewicza w piątek rano wracają z Iranu, a w sobotę będą gośćmi specjalnymi podczas meczu z Serbią. Chwilę po tym Jakub Kochanowski zakończył atakiem z krótkiej pierwszego seta.
Druga partia była dużo bardziej wyrównana, Portugalczycy wyglądali na bardziej rozluźnionych i naszym siatkarzom zdobywanie punktów przychodziło z większym trudem. Po asie serwisowym Portugalczyka był remis po 12 i trener Vital Heynen poprosił o przerwę. Po powrocie na boisko Alexandre Ferreira zagrał kolejnego asa, a po bloku na Michale Kubiaku było 12:14. Polacy po kilku  udanych kontrach rywali przegrywali już 14:18 i mimo że  sprawy w swoje ręce próbował wziąć Wilfredo Leon set padł łupem gości. Nasi siatkarze podrażnieni niespodziewaną przegraną ponownie skorzystali ze swoich atutów czyli zagrywki i bloku i szybko wyszli na prowadzenie 14:7. Mimo prób oporu ze strony Portugalczyków nasi siatkarze ponownie objęli prowadzenie w meczu. Po przerwie rywale wrócili do ofiarnego stylu gry. Dzięki dobrej obronie długo grali z Polakami jak równi z równymi. Od połowy seta zarysowała się przewaga w ataku naszych siatkarzy, którzy dzięki kilku asom serwisowym i blokom wypracowali przewagę na wagę wygranego meczu.

Polska: Piotr Nowakowski, Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski, Michał Kubiak, Bartosz Kurek, Fabian Drzyzga, Paweł Zatorski (L) oraz Damian Wojtaszek (L), Mateusz Bieniek, Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Tomasz Fornal
Trener: Vital Heynen

Portugalia: Andre Reis Lopes, Filip Cveticanin, Evan Marco Ferreira, Tiago Da Silva, Miguel Sinfronio, Alenandre Ferreira, Ivo Casas (L) oraz Hugo Lucas, Phelipe Martins, Miguel Tavares, Andre Marques
Trener: Hugo Silva

Grecja - Ukraina 2:3 (25:22, 24:26, 25:22, 19:25, 6:15)

Mecz Polaków poprzedziła rywalizacja Grecji i Ukrainy. Początek pierwszego meczu mistrzostw Europy rozgrywanego w krakowskiej TAURON Arenie był bardzo wyrównany (5:5). Przy dwupunktowym prowadzeniu reprezentacji Grecji o pierwszą wideoweryfikację poprosił trener Ukrainy (10:8), jednak już chwilę później dobra seria zagrywek Athanasiosa Protopsaltisa pozwoliła jego drużynie zwiększyć przewagę do czterech oczek (17:13). Ostatecznie Grecy przypieczętowali swoje zwycięstwo w pierwszej partii spotkania skutecznym blokiem (25:22).
W drugą odsłonę meczu zdecydowanie lepiej weszli podopieczni trenera Dimitriosa Andreopoulosa, którzy szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie (7:3). Ukraińcy od razu przystąpili do odrabiania strat, przez co na tablicy wyników pojawił się remis (10:10), głównie dzięki dobrej dyspozycji Dmytra Teriomenki w polu serwisowym. Kilkukrotnie w różnych elementach punktował kapitan Greków, Georgios Petreas (19:16), jednak losy drugiego seta miały rozstrzygnąć się dopiero po zaciętej walce na przewagi (24:24), wygranej finalnie przez reprezentację Ukrainy (26:24).
W początkowej fazie trzeciej partii żadna z drużyn nie była w stanie objąć nawet dwupunktowego prowadzenia (4:4), przełamanie przyniósł dopiero skuteczny atak z prawego skrzydła Dmytra Wijetskijego (8:6). Ósmy punkt zdobyty atakiem zapisał na swoim koncie Oleh Płotnycki (13:10), Grecy jednak szybko odpowiedzieli tym samym elementem i ponownie doprowadzili do remisu (16:16). W decydującej fazie świetnie zaprezentowali się też w bloku (22:19) i ostatecznie rozstrzygnęli tę część spotkania na swoją korzyść (25:22).
Czwartą partię od trzypunktowego prowadzenia rozpoczęli walczący o pozostanie w meczu reprezentanci Ukrainy (3:0). W ataku bardzo skuteczna była para Wijetskij i Płotnycki (8:5), zaś Dimitrios Andreopoulos  wykorzystał pierwszą w tym secie przerwę na żądanie, gdy jego zespół tracił do rywali już pięć oczek (12:7). Grecy nieskutecznie próbowali przebić się przez ukraiński blok (17:13), sięgnęli też po kilka zmian, nic jednak nie było już w stanie zatrzymać siatkarzy Ugisa Kastinsa (21:15), którzy pewnie wygrali tę odsłonę (25:19).
Rozpędzeni Ukraińcy objęli prowadzenie już na samym początku rozstrzygającego seta (4:1) i zdecydowanym krokiem zmierzali ku pierwszemu zwycięstwu w tegorocznych rozgrywkach EuroVolley, prowadząc przy zmianie stron różnicą aż sześciu punktów (8:2). Ilija Kowalow nie zwalniał ręki w polu serwisowym, mocno utrudniając rywalom przyjęcie (13:5), zaś ostatnie słowo należało do kapitana zespołu Ukrainy, Oleha Płotnyckiego, który zakończył spotkanie atakiem z lewego skrzydła (15:6).

Ukraina: Dmytro Wijetskij, Oleh Płotnycki, Maksym Drozd, Dmytro Teriomenko, Władysław Didenko, Jan Jereszczenko, Horden Browa (L) - Ilija Kowalow, Witalij Szczytkow, Jurij Semeniuk, Wołodymyr Sydorenko

Grecja: Georgios Papalexiou, Georgios Petreas, Stavros Kasampalis, Charalampos Andreopoulos, Dimitrios Mouchlias, Athanasios Protopsaltis, Menelaos Kokkinakis (L)  - Theodoros Voulkidis, Alexandros Raptis, Nikos Zoupani, Konstantinos Stivachtis, Rafail Koumentakis

Belgia - Serbia 1:3 (13:25, 18:25, 25:21, 20:25)

Pierwszy dzień zmagań w TAURON Arenie Kraków zakończył mecz Belgia – Serbia. Serbowie rozpoczęli spotkanie od dwóch trudnych do przyjęcia zagrywek Marko Ivovica (2:0). Na lewym skrzydle szybko uaktywnił się przyjmujący Uroš Kovačević (8:3), który zapisał na swoim koncie również kilka asów serwisowych (11:3). Podopieczni trenera Fernando Beniteza zostali całkowicie rozbici w premierowej odsłonie meczu i nie potrafili przeciwstawić się rywalowi w żadnym elemencie (19:9). W końcówce seta w polu serwisowym pojawił się Srećko Lisinac, który poważnie utrudnił Belgom przyjęcie, a imponująco wysokie zwycięstwo skutecznym atakiem przypieczętował Dražen Luburić (25:13).
Druga partia meczu od początku była już zdecydowanie bardziej wyrównana (7:6). Belgowie poprawili się w przyjęciu, na siatce zaczęli też punktować dobrze znani polskiej publiczności Tomas Rousseaux oraz Sam Deroo (13:12). Mimo usilnych starań rywala, obecni mistrzowie Europy stale utrzymywali kilkupunktowy dystans (19:16) i nie zamierzali dać sobie wydrzeć wypracowanej przewagi (22:18). Finalnie ostatni punkt na swoim koncie Serbowie zapisali po nieudanym ataku reprezentacji Belgii (25:18).
Trzeci set, będący dla Belgów prawdziwym być albo nie być w tym spotkaniu, przebiegał całkowicie pod ich dyktando. Początkowo szybko udało im się odskoczyć Serbom na trzy oczka (7:4), by po chwili zwiększyć swoje prowadzenie już do siedmiu punktów (13:6). W drużynie Slobodana Kovaca doszło do zmiany na pozycji atakującego, Luburica zastąpił Atanasijević, dzięki czemu jego zespół w pewnym stopniu zniwelował straty (14:10). W rozstrzygającej fazie Serbowie świetnie popracowali blokiem (20:19), nie udało im się jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, wobec czego ze zwycięstwa tym razem cieszyli się Belgowie (25:21).
Podrażnieni przegraną w poprzednim secie serbscy siatkarze w czwartą partię weszli już dużo lepiej (3:0), Belgowie natomiast utracili swój dotychczasowy rytm gry i zaczęli popełniać coraz więcej błędów własnych (9:4). Niekwestionowanym liderem w ataku w drużynie serbskiej był Uroš Kovačević, który zdobył niemal 30 punktów w dzisiejszym spotkaniu i poprowadził swój zespół do pierwszego zwycięstwa (17:13). Finalnie zawodnicy z Bałkanów rozstrzygnęli losy spotkania, kończąc je asem serwisowym (25:20).

Belgia: Hendrik Tuerlinckx, Sam Deroo, Stijn D'Hulst, Arno van de Velde, Wout D'Heer, Tomas Rousseaux,, Martin Perin (L) - Matthias Valkiers, Bram van den Dries, Matthijs Verhanneman

Serbia: Uroš Kovačević, Marko Ivović, Nikola Jovović, Dražen Luburić, Marko Podraščanin, Srećko Lisinac, Nikola Peković (L) - Aleksandar Atanasijević

Oficjalna strona imprezy: https://eurovolley.cev.eu/pl/me-mezczyzn-2021/

Fot. M.Sobolewski/ZIS