Natalia Pacierpnik o przebudowanym torze: wykonano tu kawał dobrej roboty
Z siódmą zawodniczką Igrzysk Olimpijskich w Londynie, w konkurencji K-1, Natalią Pacierpnik rozmawialiśmy w niedzielę, 14 kwietnia, po zakończeniu zawodów Krakowskie Slalomy na Torze Kajakarstwa Górskiego w Ośrodku Sportu i Rekreacji KOLNA.
- To chyba spora satysfakcja wygrać z takimi sławami slalomów jak Czeszka Štěpánką Hilgertovą i Słowaczka Elena Kaliska?
- Cieszę się bardzo. Obsada była mocna, ale popłynęłam na miarę swoich możliwości i jestem zadowolona, tym bardziej, że były to pierwsze zawody w sezonie.
- Do tego na przebudowanym torze. Czy bardzo się zmienił?
- Woda płynie zupełnie inaczej, jest większy spadek. Nie każdemu woda układa się tak, jakby tego chciał. Trzeba bacznie ją obserwować, nie wystarczą tylko siła i technika, by uzyskać dobry wynik. Wykonano tu kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że nie zabraknie nam czasu, żeby opływać tor i dobrze przygotować się do mistrzostw Europy. W końcu trenujemy na nim na co dzień. To powinien być nasz atut.
- Za miesiąc planowane są jeszcze na Kolnej mistrzostwa Polski.
- Będą jednocześnie kwalifikacjami naszej kadry do mistrzostw Europy. Liczę, że moja forma pójdzie w górę.
- Jakie najbliższe starty przed Panią?
- Już za tydzień w Liptowskim Mikulaszu.
- Oczekujemy skutecznej walki o medal mistrzostw Europy, pamiętając Pani bardzo obiecujący występ w Londynie.
- Nie ukrywam, że po ciężkim sezonie olimpijskim niełatwo było zabrać się znów do intensywnej pracy. Miałam dwa miesiące przerwy. Mistrzostwa Europy w Krakowie stały się jednak dla mnie odpowiednią motywacją. Myślę, że trenować będę aż do igrzysk w Rio de Janeiro. W Londynie zaskoczyłam samą siebie, choć, niestety, w drugim przejeździe finałowym zjadła mnie trema. Po powrocie stamtąd nabrałam pewności, uwierzyłam w swoje możliwości. Pojawił się apetyt na coś więcej.
- Będziemy więc mocno trzymać kciuki w czerwcu w Krakowie, a potem?
- Od 11 do 15 września odbędą się mistrzostwa świata w Pradze.
Rozmawiał: Jerzy Sasorski
- Cieszę się bardzo. Obsada była mocna, ale popłynęłam na miarę swoich możliwości i jestem zadowolona, tym bardziej, że były to pierwsze zawody w sezonie.
- Do tego na przebudowanym torze. Czy bardzo się zmienił?
- Woda płynie zupełnie inaczej, jest większy spadek. Nie każdemu woda układa się tak, jakby tego chciał. Trzeba bacznie ją obserwować, nie wystarczą tylko siła i technika, by uzyskać dobry wynik. Wykonano tu kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że nie zabraknie nam czasu, żeby opływać tor i dobrze przygotować się do mistrzostw Europy. W końcu trenujemy na nim na co dzień. To powinien być nasz atut.
- Za miesiąc planowane są jeszcze na Kolnej mistrzostwa Polski.
- Będą jednocześnie kwalifikacjami naszej kadry do mistrzostw Europy. Liczę, że moja forma pójdzie w górę.
- Jakie najbliższe starty przed Panią?
- Już za tydzień w Liptowskim Mikulaszu.
- Oczekujemy skutecznej walki o medal mistrzostw Europy, pamiętając Pani bardzo obiecujący występ w Londynie.
- Nie ukrywam, że po ciężkim sezonie olimpijskim niełatwo było zabrać się znów do intensywnej pracy. Miałam dwa miesiące przerwy. Mistrzostwa Europy w Krakowie stały się jednak dla mnie odpowiednią motywacją. Myślę, że trenować będę aż do igrzysk w Rio de Janeiro. W Londynie zaskoczyłam samą siebie, choć, niestety, w drugim przejeździe finałowym zjadła mnie trema. Po powrocie stamtąd nabrałam pewności, uwierzyłam w swoje możliwości. Pojawił się apetyt na coś więcej.
- Będziemy więc mocno trzymać kciuki w czerwcu w Krakowie, a potem?
- Od 11 do 15 września odbędą się mistrzostwa świata w Pradze.
Rozmawiał: Jerzy Sasorski