Na VI Bieg Trzech Kopców zaprasza Andrzej Lachowski: Najważniejsze, to dobrze rozłożyć siły!

Znany krakowski długodystansowiec i maratończyk Andrzej Lachowski z Biegiem Trzech Kopców związany jest od samego początku, czyli od 2007 roku. Miejsca na podium - przed dwoma laty był drugi, w ostatniej edycji - trzeci, już go w pełni nie satysfakcjonują, chce wreszcie wygrać te zawody, choć doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wcale to nie będzie łatwe. Groźnych konkurentów przybywa. Systematycznie rośnie też liczba uczestników tej niepowtarzalnej, niezwykle atrakcyjnej imprezy.

- Wiem, że miał Pan dylemat - startować w maratonie w Budapeszcie czy w Biegu Trzech Kopców. Co przesądziło o tym, że w niedzielę, 7 października zobaczymy Pana w Krakowie?
- Wybierałem się z przyjaciółmi do Budapesztu, ale ponieważ 9 września przebiegłem maraton w Krynicy-Zdroju (Andrzej Lachowski zajął tam piąte miejsce - przyp. JS), uznałem, że byłoby lekką przesadą pokonywać taki dystans co miesiąc. Zostaję więc w Krakowie i biorę udział w Biegu Trzech Kopców.

- Co jest największą wartością Biegu Trzech Kopców?
- Na pewno, ciekawa trasa, prowadząca Bulwarami Wiślanymi - obok Skałki i Wawelu. Piękne tereny są także w Lasku Wolskim.

- Czy należy się obawiać podbiegów w drugiej części trasy - z Salwatora w kierunku kopców: Kościuszki i Piłsudskiego, jak sobie z tym poradzić?
- Według mnie obawy są nieuzasadnione. Specyfika Biegu Trzech Kopców polega na tym, że pierwsze 7 kilometrów biegnie się po płaskim, ale dopiero potem pojawiają się górki. Najważniejsze, to dobrze rozłożyć siły. Nie aż tak forsownych i trudnych podbiegów jak w typowych biegach górskich. W Krakowie jest takie nachylenie terenu, że praktycznie każdy sobie poradzi i dobiegnie do mety.

- Bieg Trzech Kopców wymaga specjalnych przygotowań?
- Oprócz systematycznego treningu, radziłbym kilka jednostek treningowych poświęcić na zrobienie tak zwanej naturalnej siły biegowej, polegającej na wykonaniu pewnej ilości podbiegów, Z kolei, aby nie zakwasić mięśni przy zbieganiu - z Kopca Krakusa, dobrze byłoby 2-3 treningi przeznaczyć właśnie na to. To pomoże uniknąć niepotrzebnych dolegliwości.

- Wygrywa Pan coraz więcej biegów, że wymienię tegoroczny Krakowski Półmaraton Marzanny czy zorganizowany niedawno po raz pierwszy Capgemini Run, ale wiem, że bardzo zależy Panu na triumfie w Biegu Trzech Kopców. Jak mocno wierzy Pan, że dokona tego 7 października?
- Postanowienie jest nie mniejsze niż rok temu. Ułożyłem sobie pewnego rodzaju koronę i dobry początek już zrobiłem - we wrześniu w Tychach, teraz kolej na Trzy Kopce, tym bardziej, że pobiegnę przecież u siebie. W dalszej perspektywie jest Cracovia Maraton, ale wiem, że to niezwykle trudne wyzwanie. Niczego jednak nie wykluczam, choć w sporcie niełatwo coś planować, zbyt wiele czynników wpływa na udany start.

Rozmawiał: Jerzy Sasorski /ZIS


Fot. MCH/ZIS