Magdalena Rapacz-Matras i Sandra Szychowska: mieszkają w Niemczech, grały dla Krakowa

Podczas ORLEN Mistrzostw Polski w Siatkówce Plażowej w Krakowie duża grupa kibiców dopingowała Magdalenę Rapacz-Matras i Sandrę Szychowską, którą niektórzy pamiętali jeszcze z pokazowych występów na obiektach Klubu Sportowego Wanda, wtedy pod panieńskim nazwiskiem Biernatek.

- W zgodnej opinii uczestniczek mistrzostw Polski znów byłyście Panie sprawczyniami sporego zamieszania w turnieju. Czwarte miejsce dowodzi, że nie trzeba być w kadrze, aby odnosić sukcesy. W czym tkwi tajemnica tych dobrych wyników?

Sandra Szychowska: - Myślę, że to nasza ciężka praca i duża zasługa trenera Zenona Matrasa. Zdarzyło się tak, że wyjechałyśmy za granicę, miałyśmy więc ograniczoną ilość czas na treningi. Ja pięć miesięcy temu urodziłam dziecko (córeczka Karolina była oczywiście z mamą i tatą w Krakowie – przyp. JS), dlatego nasze przygotowania nie były takie jak przed mistrzostwami Polski we Wrześni, gdzie zajęłyśmy także czwarte miejsce. Tak się śmiejemy, bo wszyscy wokół mówią, że zawsze mamy dobrą drabinkę, a wystartowałyśmy w finałach mistrzostw Polski już po raz trzeci. Wychodzi na to, że szczęście nas nie opuszcza.

Magdalena Rapacz-Matras: - Mieszkamy w Niemczech. Sandi już od września ubiegłego roku, ja od stycznia. Przeniosłam się tam ze względu na pracę, a moja koleżanka z zespołu z powodu pracy męża. Natomiast trener jest moim mężem. Niedługo do nas znów na dobre dołączy, ale w okresie wakacji, kiedy są największe przygotowania, byłyśmy same. To, co się tutaj, w Krakowie, działo to efekt naszej mocnej psychiki. Mieszkamy wszyscy w okolicach Frankfurtu nad Menem.

- Macie tam dobre warunki do treningów?

Magdalena: - Infrastruktura jest, jak najbardziej. Gramy w jednym klubie. Możemy trenować bez problemu. Lokalnie, nie ma akurat  rywalek i sparingpartnerek na poziomie, który my reprezentujemy, choć w ogóle niemiecka siatkówka plażowa nieźle stoi. Ja na co dzień mam pracę biurową w sektorze IT. Jestem księgową, ale wciąż szkolę się i uczę. Na hali w siatkówkę gram amatorsko i świetnie w ten sposób odreagowuję.

Sandra: - Nie zamierzam całkowicie zrywać z siatkówką halową. Po kilkunastu miesiącach przerwy, planuję pograć w trzeciej lidze w Niemczech, a potem przyjechać do Polski, by w marcu i kwietniu pomóc drużynie MKS SAN-Pajda Jarosław w awansie do pierwszej ligi. Natomiast później już przygotowania do sezonu plażowego.

- Wciąż kojarzymy Was z Małopolską. Panią Magdę choćby z uwagi na miejsce urodzenia – Rabkę Zdrój, a panią Sandrę, zabrzankę, z racji występów w klubach z Krakowa i Tarnowa.

-Sandra: - W Krakowie mieszkałam dobre dziesięć lat, jak nie więcej. Tu studiowałam i grałam. Wiele pozmieniało się w moim życiu i mam duży sentyment do tego miasta.

Magdalena:  - Nie wdając się w szczegóły powiem, że czujemy się reprezentantkami Krakowa.

Rozmawiał Jerzy Sasorski/ZIS

Fot. Michał Łapczyński