Drugi kolarz tegorocznego Tour de Pologne Michał Kwiatkowski z wizytą w Krakowie

W poniedziałek, 15 października przyjechał do Krakowa drugi kolarz tegorocznego, 69. Tour de Pologne, 22-letni Michał Kwiatkowski. Wizyta utalentowanego zawodnika belgijskiej grupy Omega Pharma-QuickStep ma związek z przygotowaniami do 70. TdP. Towarzyszyli mu Lech Piasecki i Mirco Piermarini z firmy Lang Team, organizującej największy polski wyścig, zaliczany do prestiżowego UCI World Tour.

Lech Piasecki - były mistrz świata, szef ds. sportowych odpowiedzialny jest m.in. za trasę Tour de Pologne a Mirco Piermarini - za kontakty międzynarodowe i promocję wyścigu.

W przyszłym miesiącu poznamy więcej szczegółów dotyczących 70. Tour de Pologne. My skorzystaliśmy z okazji, aby w siedzibie Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie porozmawiać z Michałem Kwiatkowskim.

- Tak, jestem twarzą 70. Tour de Pologne - przyznał kolarz grupy Omega Pharma-QuickStep.

- Myślę, że tysiącom polskich kibiców marzy się coś więcej - Pana zwycięstwo w wyścigu.
- Nie ukrywam, że celuję w ten wyścig. W tym roku, w debiucie, udało mi się zając drugie miejsce, ale na pewno w 2013 roku tu wrócę i będę chciał zwyciężyć.

- Jaki był dla Pana ostatni sezonu?
- Skończyłem tegoroczne ściganie w niedzielę, 14 października w kryterium w Lubiczu pod Toruniem. Zebrałem w tym sezonie mnóstwo doświadczeń, przede wszystkim po raz pierwszy wystąpiłem w Giro d"Italia i był to mój debiut w Grand Tour, A do tego Tour de Pologne i Igrzyska Olimpijskie, jest co wspominać. Oprócz sukcesów, takich jak w Tour de Pologne, nie obyło się bez pechowych momentów, ale generalnie mam za sobą dobry sezon.

- Czesław Lang już od pewnego czasu wskazuje na Pana jako kolarza, którzy ma ogromną szansę by stać się ważną postacią w światowej czołówce.
- Staram się robić ciągłe postępy, stawiam sobie wysokie cele.

- Nie jest Pan w tym osamotniony, bo pojawiło się w zawodowym peletonie kilku Polaków, którzy coraz lepiej radzą sobie w tej trudnej rywalizacji, w Giro d"Italia było Was aż siedmiu.
To cieszy, ale chciałbym, żeby mój sukces w Tour de Pologne, zachęcił kolejnych polskich kolarzy do obrania podobnej drogi sportowej kariery. Gdy ja zaczynałem się ścigać, Cezary Zamana wygrywał w Tour de Pologne (w 2003 roku - przyp. JS) i był dla mnie wzorem do naśladowania. Mam nadzieję, że teraz mój przykład stanie się motywacją dla młodych polskich kolarzy.

- Znajduje się Pan na początku profesjonalnej kariery, co dalej?

- Wiem, że chcę wygrywać. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, czy będę się specjalizował w jeździe na czas, w wyścigach klasycznych czy wyścigach wieloetapowych. Zdaję sobie sprawę, że muszę w końcu coś ustalić, przede mną bowiem kolejny sezon.

- Grupa Omega Pharma-QuickStep stwarza Panu możliwość swobodnego wyboru dalszej kolarskiej drogi? Ile czasu potrzeba, aby został Pan jednym z jej liderów?
- Wcale nie musi to być długi okres. Jeśli jest się silnym zawodnikiem, szefowie grupy i koledzy to szybko docenią. W Tour de Pologne pomagał mi przecież były mistrz świata Tom Boonen. Z kolei, ja pomagałem mu wcześniej w wyścigach klasycznych, gdy sięgał po zwycięstwa.

- Co zamierza Pan robić w najbliższych miesiącach?
- Październik i listopad to dla kolarza miesiące odpoczynku od wyścigów. Można wreszcie dłużej pobyć z rodziną i znajomymi. To nie oznacza jednak leniuchowania. Choć będę w domu, zamierzam sumiennie trenować. W grudniu planowane jest zgrupowanie na Majorce a przed nim jeszcze survival, podczas którego w trakcie różnorodnych zajęć następuje cementowanie grupy, poznawanie się także z innej strony.

- A pierwsze starty?
- W tym roku było to już w lutym - na Majorce, w przyszłym, 2013 - zacznę prawdopodobnie trochę później, na przełomie lutego i marca. Muszę jeszcze dokładnie przemyśleć kalendarz startów.

Rozmawiał: Jerzy Sasorski/ZIS


Fot. MCH/ZIS