Dobre rozpoczęcie dnia – jak zacząć biegać rano i jakie są tego benefity?

„A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu” – Król Julian. Kto by pomyślał, że egocentryczna postać z kreskówki jest w stanie tak celnie trafić w sedno sprawy. Prosta, nieprzemyślana maksyma, a zarazem najskuteczniejsza.

Kiedyś mawiałem „kawa z rana jak śmietana”. To nie tak, że rezygnuję z tego powiedzenia, bo kawę kocham jak Kowalski analizę. Jest ona aktualnie na drugim miejscu, zaraz po „trening z rana jak śmietana”. Dlaczego? Może dlatego, że bieganie o poranku pobudza znacznie lepiej? Problem jedynie w tym, że trzeba wstać wcześnie. Ale po co? Już tłumaczę. „Nawet taki oszołom, jak Julian poczuje, kiedy w papę strzelą go niepodważalne fakty.” – Skipper.

- Organizacja dnia. Zaplanowanie porannego biegania składa się na organizację kolejnych czynności, począwszy od punktualnego położenia się spać. Załatwiamy więc również higienę snu. Wszystko musi być dopięte i dopracowane od samego rana, co skutkuje większą produktywnością za dnia.

- Bieganie rano wydłuża dzień. Przez większą część roku słońce wstaje dosyć wcześnie, co pozwala nam dłużej „ładować baterie” witaminą D.

- Podkręcasz metabolizm, a dodatkowo masz cały dzień na zaspokojenie deficytu kalorycznego spowodowanego wysiłkiem. Przyspieszony metabolizm łatwiej pozwala trawić pokarmy i wycisza się z upływem czasu, czyli spowalnia idealnie, kiedy kładziemy się spać.

- Naturalne pobudzenie organizmu. Dotlenione zostają mięśnie i mózg, tkanki stają się silniej ukrwione, a organizm dostaje silny bodziec wybudzający go ze stanu spoczynku.

- Rano jesteśmy bardziej wypoczęci, nasze mięśnie mają najwięcej siły, dzięki czemu możemy je efektywniej wykorzystać. Silne pobudzenie rano i stopniowe wyciszanie do wieczora jest również bardzo naturalne z biologicznego punktu widzenia.

- Unikniesz tłumów! Można zrobić lepszą fotkę na socjale, tym bardziej, że towarzyszy nam złota godzina!

- Kształtujesz charakter! Wszyscy jeszcze śpią, a Ty walczysz. Soundtruck z filmu Rocky i nic Cię nie złamie. Hartowanie charakteru porannym bieganiem to dobry trening wytrwałości i siły woli w życiu codziennym i zawodowym.

- Żołądek i układ trawienny Ci podziękują. Biegając rano, robisz to na czczo lub po delikatnym, ale energetycznym śniadaniu, więc nie obciążasz układu trawiennego. Co innego wieczorem, kiedy poprzednie posiłki ciągle obciążają żołądek. To samo tyczy się posiłku regeneracyjnego, który powinien być obfity. Rano możesz sobie na to pozwolić, wieczorem nie każdemu posłuży.

No dobra, same plusy. Dlaczego więc nie każdy walczy o poranku? Pomijając kwestie zawodowe czy rodzinne, to po prostu (chyba każdy to zna) kołderka z rana mocno przytula. Siła grawitacyjna łóżka również. I właśnie z tego powodu należy zastosować kilka sztuczek. O jednej z nich wspomniałem na początku – „a teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”. No dokładnie o to w tym chodzi. Tak należy przezwyciężyć przeciwności w naszej głowie. Wstajesz i wyłączasz myślenie (mnie się często zdarza, nawet w ciągu dnia). „Każdy jeden procent napawa optymizmem” – Skipper.  Żeby się to jednak udało, trzeba się przygotować. Jak? Ano tak:

- Przygotuj ciuchy wieczorem, na podstawie analizy prognozy pogody. Stanie o poranku przed szafą i zastanawianie się, co ubrać może Cię łatwo zniechęcić.

- Zaplanuj odpowiednią liczbę godzin snu, dzięki czemu rano nie będziesz mieć problemów z rozstaniem się z łóżkiem. Dzwoni budzik i wyskakujesz. „Kabooom!” – Rico  (nie dotyczy rodziców małych dzieci, Wy pomijacie ten punkt, bo i tak tego nie zaplanujecie).

- Przygotuj przekąskę przedtreningową wieczorem – kolejny poranny rozpraszacz wyeliminowany! „Niestety, nie mogę się rzucać w wir zdarzeń na głodniaka” – król Julian (tylko zostaw na rano, nie podjadaj w nocy!).

- A teraz wyższa matematyka. Nie ma problemu, jeśli masz dzień wolny, gorzej, jeśli trzeba ogarnąć się przed pracą. To teraz kalkulator w dłoń (albo lepiej nie, bo to jakoś trzeba pozamieniać, godzina ma 60 minut, nie 100 – oblicz lepiej w pamięci). Wylicz, ile czasu potrzebujesz na poszczególne czynności. Ubranie, jedzenie, rozciąganie, prysznic. Dodaj do tego np. 15 minut zapasu, żeby nie robić wszystkiego w pośpiechu i gotowe. „O tak! Stary dobry mózg wrócił, babe” –  Kowalski. Gorzej, jeśli planujesz 3 godziny wybiegania, a do pracy masz na 6:00. Wtedy rozważ bieganie popołudniem, albo w dzień wolny.

Musisz myśleć szybko i nie zastanawiać się wiele (jak Rico), albo nie myśleć wcale (jak Mort).  W każdym razie, nie analizuj jak Kowalski, tylko rzuć hasło jak Skipper. „Wychodzę”. Bieganie jest wspaniałe o każdej porze. No chyba że jest 3 w nocy, a Ty masz już kilkadziesiąt kilometrów w nogach i jesteś pośrodku lasu. Ale sam sobie ten los zgotowałeś, i tak zaraz zapiszesz się do kolejnego biegu. Pamiętaj tylko, że robiąc trening rano, nie pochłaniają Cię myśli o nim. Nie odpuszczasz jedzenia, bo będzie Ci za ciężko. Nie odpuszczasz planów, bo nie zdążysz z treningiem. Po skończonej pracy masz czas na pozostałe obowiązki, przyjemności, ale przede wszystkim dla bliskich. Twoje bieganie nie jest powodem zaniedbywania ich, więc nikomu ono nie przeszkadza. Pamiętaj o tym, będąc amatorem. Nawet ambitnym. Ale pamiętaj też o sobie. Zachowaj równowagę.

„I właśnie wtedy zrozumiałem, że muszę się skupić na tym, co w anegdocie zwanej życiem jest najważniejsze – na sobie.” –  król Julian.